menu
pl

VINCI - W POSZUKIWANIU ŚWIĘTEGO GRAALA AUTOR: ANDRZEJ ORŁOWSKI, 12 sierpnia 2019


Nazwę "Vinci" wymyśliła Bożena - współwłaścicielka Dyskretu, firmy, która wybudowała ten budynek. Dlaczego właśnie Vinci, a nie da Vinci, zrozumiałem po oglądnięciu filmu Juliusza Machulskiego pod tym samym tytułem.
- A co to my jacyś Rusowie jesteśmy, żeby mówić "da" - stwierdza w jakiejś scenie Cuma grany przez Więckiewicza.
Cuma, doświadczony i zuchwały włamywacz pragnący dokonać skoku stulecia i ukraść słynną Damę z łasiczką (bo "w Polsce jest tylko jeden obraz") udziela widzowi jeszcze jednej, bardzo ważnej z punktu widzenia Dyskretu informacji. Stwierdza, że w muzeum tego zrobić się nie da, ze względu na niemożliwe do sforsowania zabezpieczenia. A Muzeum Czartoryskich, gdzie przechowywano Damę, zabezpieczał właśnie Dyskret. Andrzej, drugi współwłaściciel tej firmy specjalnie wziął mnie do kina, abym osobiście wysłuchał tej kwestii. Film Machulskiego uważał za swoją najlepszą, a do tego darmową reklamę.
Projektując Vinciego, cały czas gdzieś w tyle głowy miałem tę nazwę. Na dodatek byłem właśnie świeżo po lekturze "Kodu Leonarda da Vinci" Dana Browna. Może właśnie dlatego elewacja budynku od strony ulicy Opolskiej ma taką, a nie inną formę.
Zarys litery V na tej fasadzie dostrzega chyba każdy. Oczywiste jest również skojarzenie tej litery z nazwą budynku. Ale to V, to nie tylko pierwsza litera nazwiska mistrza Leonarda.
"…Ten znak nosi nazwę kielicha. (…) Kielich przedstawia naczynie lub puchar, a co ważniejsze przypomina kształtem kobiece łono. Ten symbol niesie przesłanie kobiecości, żeńskości i płodności (…) Legenda mówi, że Święty Graal jest kielichem, jest pucharem. Ale opisywanie Graala jako kielicha jest tylko alegorią mającą na celu ukrycie prawdziwej natury Świętego Graala. Innymi słowy, legenda posługuje się kielichem jako metaforą czegoś znacznie ważniejszego. (…) Graal jest starożytnym symbolem kobiecości, a Święty Graal jest obrazem świętości kobiecej i Wielkiej Bogini, choć to znaczenie oczywiście teraz się rozmyło…" - pisał Dan Brown.
Jeżeli przyjrzycie się dokładniej elewacji Vinciego, to bez trudu dostrzeżecie nie tylko kielich, ale również tą kobiecość. Aby jeszcze bardziej uplastycznić przecinającą symboliczne łono szparkę, chcieliśmy część fasady pomiędzy środkowymi pilastrami międzyokiennymi zagłębić od góry do dołu, na wszystkich kondygnacjach, względem płaszczyzny całej elewacji. Ale wtedy w Andrzeju, jak w każdym inwestorze, odezwał się księgowy:
- A na jaką głębokość ma być to zagłębienie?
- Na jakiś metr.
- Metr razy szerokość okna, razy 11 kondygnacji, razy kilkanaście euro miesięcznego czynszu za metr kwadratowy, razy dwanaście miesięcy, to będzie mnie kosztowało rocznie…
- Dobra, dobra - nie ma tematu - szybko wycofaliśmy się z pomysłu. Ale zamiast szparki wprowadziliśmy u góry "łona" "grzywkę" nadającą niewątpliwie więcej realizmu całemu symbolowi.
Wróćmy jeszcze na chwilę do "Kodu Leonarda…":
"…Okazuje się, że Święty Graal rzeczywiście pojawia się podczas Ostatniej Wieczerzy. Leonardo umieścił ją na poczesnym miejscu…
…Zapuszczając się głębiej w poszukiwaniu dziwności, zauważymy, że Jezus i jego oblubienica dotykają się biodrami i odchylają się od siebie, jakby chcieli stworzyć między sobą jasno zarysowaną, negatywną przestrzeń.
Sophie zobaczyła ten kontur, nim Teabing zdążył go zarysować - wyrazisty znak V w środkowej części obrazu. Był to ten sam symbol, który Langdon narysował wcześniej na oznaczenie Graala, kielicha i kobiecego łona.
- A wreszcie - powiedział Teabing - jeżeli spojrzy pani na Jezusa i Magdalenę jako na elementy kompozycji, a nie na postacie ludzkie, zobaczy pani jasno inny, dość oczywisty kształt. - Przerwał - Literę alfabetu.
Sophie zobaczyła ją od razu. To oczywiste, jej kształt sam ustawia się człowiekowi przed oczami. Sophie widziała teraz tylko tę literę, nic więcej. Pośrodku obrazu wyraźnie jarzył się zarys ogromnego, idealnie uformowanego M…"


A co wam "jarzy się" pośrodku głównej elewacji Vinciego? Spójrzcie, proszę jeszcze raz.
"…Wyznawcy teorii spiskowej powiedzą, że litera ta oznacza Matrimonio albo Marię Magdalenę. Szczerze mówiąc, nikt nie wie na pewno. Z pewnością można powiedzieć tylko tyle, że ukryta litera M to nie żadna pomyłka…"

przewiń
w górę